10 czerwca 2008

Diabeł tkwi w szczegółach.

"Muszę je mieć!" - tak właśnie pomyślałam kiedy to trzy, a nawet cztery lata temu w remake'u filmu "Apartament" (w rolach głównych: Josh Hartnett, Diane Kruger oraz Rose Byrne) zobaczyłam gustowne, czarne szpilki z ... czerwnonymi podeszwami. Wtedy to jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że takie charakterystyczne spody są znakiem rozpoznawczym Christiana Louboutina. "Stare" pragnienie powróciło gdy przypadkiem natknełam się na zdjęcie jakieś amerykańskiej gwiazdy w takich butach. Jednak marzenie nie jest na tyle silne, aby wydawać (ponad) miesieczne zarobki mojej rodzicielki na tego typu obuwie. W tym momencie w ruch odrazu poszła wyszukiwarka allegro. Owszem znalazłam parę propozycji, ale biorąc pod uwagę ryzyko kupowania przez internet (jestem właścicielką wąskiej i małej stopy) raczej zrezygnuje z tego pomysłu. Gdzieś czytałam, że podobne szpilki można było kupić w Zarze lub Deichmanie co zapewne okazało się dobrą wiadomością dla tych co nie chcą kupować "kota w worku" oraz zaoszczędzić "parę" złotówek.
Sama ostatnio się zastanawiałam czemu oszalałam na pukncie tych butów, gdyż, po pierwsze: mam jedne (kochane i najwspanialsze) sprawdzone już szpilki, w których pojawiam się na tzw. wielkich wyjściach. Kolejną przeszkodą jest moja nie chęć do koloru czerwonego. (Oczywiście staram się to zwalczyć!) Po prostu uważam, że kolor ten nie pasuje do mojego typu urody. Z drugiej jednak strony wizja małej czarnej, czerwonych paznokci oraz podeszw nie daje mi spokoju. Chyba nie na próżno pantofle te są nazywane (cytuje:) "jednym z najbardziej podążanym elementem damskiej garderoby". Mimo, że obecnie z takim dość orginalnym spodem pojawiają się buty w odecieniu różu, zieleni, granatu. Ba! Osobiście gdzieś śmigneły mi nawet sandałki! To moim zdaniem najlepsze są (w których często ledwo potrafię się poruszać --> szczegóły) szpileczki. Proste i zgrabne, seksowne, a zarazem gustowne, wygodne oraz bez żadych ozdób, ale przede wszystkim ponad czasowe. Jednym słowem: marzenie. Jak się okazuję nie tylko moje. Pomysł ten z chęcią realizowany jest przez wiele gwiazd. Przykłady? Proszę bardzo: Victoria Beckham, Fergie, Christina Aguilera, Amy Winehouse, Dita von Tesse, Paris Hilton, Drew Berrymore, Nicole Richie oraz wiele innych. Czy to będzie kolejne "must have" w szafie eleganckich, ale także tych bardziej ekstrawaganckich kobiet? W mojej z czasem (jak tylko takie odpowiednie na siebie kiedyś znajdę), na pewno!

6 czerwca 2008

Minimalistycznie: o gustach się nie dyskutuje

W każdym słowniku języka polskiego przeczytać można, że miminalizmem nazywamy ograniczenie potrzeb, wymagań, dążeń itp. W filozofi pojęcie to definujemy jako nurt, który zaciśnia granice poznania tego co dostępne jest zmyłom i doświadczeniu. Znany jest także minimalizm artystczny, który charakteryszuje się prosotą, geometrycznością form oraz monumentalnością. Poza tym kierunek ten istnieje też w literaturze, a nawet muzyce. Czy tylko? Moim zdaniem minimalizm możemy odnaleźć dosłownie wszędzie. Przykłady? Proszę bardzo: fotografia, reklama (mam na myśli głównie niektóre plakaty czy okładki płyt) oraz ubiór. Brak przesady, prostota, popielate, zgaszone kolory, ograniczenie dodatkow oraz nieśmiertelna klasyka. Dla jedynch nie ciekawa, nudna, monotonność z domieszką braku wyrazu i emocji. Natomiast dla drugich ukryte piekno, skromość oraz oryginalność na tle wszechobecnych tzw. kolorowych papug. Jednak jak to sie mowi: "o gustach sie nie dyskutuje".